poniedziałek, 13 lutego 2012

Ten wiatr we włosach...



O utracie włosów na wesoło...

      Zawsze zastanawiała mnie ta hiperpanika u kobiet z powodu utraty włosów, choćby nawet z podcięcia kilku centymetrów końcówek u fryzjera. Coś przezabawnego. Ja musiałam się pogodzić z tym, iż w niedługim czasie po zażyciu ekstrkatu z winkrystyny, moje włosy zaczną po prostu wypadać. I nie rwałam włosów z głowy z tego powodu:-)))) Po prostu taki stan rzeczy trzeba było zaakceptować. Nie było wyjścia. Może nie do końca pogodziłam się z tym wygladem, ale ale....było dużo plusów..

     Po pierwsze wybór peruki..W tej materii można było zaszaleć - fason, kolor....jakże inna odmiana...Fakt faktem dziwnie się ją nosiło i nie zawsze trzymała się "podłoża", ale warto było od czasu do czasu w niej zrobić mały rekonesans po mieście:) 

     Po drugie wybór turbanów, moich najulubieńszych i najukochańszych...Sprawiłam sobie trzy. Poza tym finezyjne wiązania z chust, szalików, apaszek. Dowolność różnorodna i jakże twarzowa. Zdecydowanie w turbanach lubiłam występować najbardziej. 

    Po trzecie włosy odrosły mocniejsze i ... w moim przypadku lekko kręcone. Tak, jak miałam proste to zawsze chciałam mieć kręcone i nigdy nie przypuszczałam, że takie zaczną mi rosnąć. Teraz jak się wykręcają, to znowu chcę mieć proste, hehehe..Ale co prawda to prawda. Jest odmiana i to na lepsze. 

   Także nie ma załamywania z tego powodu. Można naprawdę czuć się kobieco, ładnie i niecodziennie. I można czasem, w niektórych sytuacjach, wystąpić incognito :-))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz