czwartek, 27 marca 2014

Tak sobie...


Generalnie ktoś powinien mi wreszcie dać reprymendę za tak długie milczenie, ale czy ktokolwiek to jeszcze czyta? heheh.....
17.01.2014 r. urodziłam przepięknego syna - Macieja. Wszystko przebiegło pomyślnie, Maciej otrzymał 10 punktów Apgar. I minęło już 9 tygodni. Czas tak szybko ucieka. Maciej zajmuje prawie każdą chwilę, potrzebuje wiele uwagi, a ja prawie 36-latka nie zawsze na wszystko mam tyle energii, hehe...Powiedziałby kto - trzeba było rodzić jak był na to czas, jak byłaś młoda...hmm...no szczerze pojawiły się takie głosy, ale do serca sobie ich nie wzięłam. A przepraszam, czy jestem już tak stara? Ciekawe jest postrzeganie młodych ludzi - nas po 30-tce. Kiedyś jadąc autobusem usłyszałam rozmowę dwóch uczennic liceum - "no, te stare d.... po 30-tce"....Nie będę oryginalna twierdząc, że czuję się bardzo młodo, jednak nie zawsze na wszystko mam siły, hehehe....
Spoglądam na syna i myślę sobie, jaki on ma teraz beztroski czas..I marzeniem byłoby gdyby taki pozostał. 

Ostatnio rozmawiałam z Tatą. Jest już po naświetlaniach mózgu. Nic tam się nie działo, ale profilaktycznie zastosowano radioterapię. Ten czas tak szybko płynie. Czuje się dobrze, chociaż miał chwilowe załamanie zdrowotne, gorączka, bóle głowy. Ale na szczęście minęło. Czytając posty na forum onkologicznym szukam promienia nadziei, że ktoś wyzdrowiał...Są przyjaciele, który wspierają dobrym, szczerym słowem. 
Nie dopuszczam do siebie myśli, że stan mojego Taty może się pogorszyć. On naprawdę czuje się dobrze, wygląda zdrowo. Taki stan rzeczy napawa optymizmem. I tego trzymam się kurczowo....Coco jumbo i do przodu Tato :-)