Kilkunastomiesięczna przerwa w pracy zrobiła swoje....
Nadszedł dzień powrotu. Nie ukrywam, że bardzo ciężko było mi zebrać myśli, chęci i siły, aby stawić się pierwszego dnia w pracy z uśmiechem na ustach i radością w sercu...
Ale ale.....dla widoku szczerego uśmiechu od ucha do ucha i okrzyku radości mojej najlepszejszej "Dżasty" warto było wrócić....
Byłam przekonana, że pierwszy dzień w pracy będzie typowo organizacyjny - wybiorę się na badania kontrolne i może zostanę zwolniona do domu. Niestety rzeczywistość od razu sprowadziła mnie na ziemię. Wyszłam z pracy po 8 godzinach..Kolejne dni przyniosły pracę w normie - 9-10 godzin....:-)) Nie ma czasu na żale. Wracam do punktu wyjścia.
W życiu liczą się rzeczy ważne i mniej ważne, ale są też te najważniejsze. Dlaczego brakuje mi odwagi i siły, aby o to zawalczyć.....? Może jeszcze trochę za wcześnie, ale myślę nad tym....I zbieram się do boju:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz